Ustroń, Hotel Magnolia, 19-24.07.2005
Spotkania Twórców Niepełnosprawnych w cyklu:
?Odkrywamy Świat Osób Niepełnosprawnych".
Tekst Moniki Łysek,
laureatki konkursu literackiego:
"Uśmiech dobry na wszystko"
O tym, że uśmiech jest dobry na wszystko, wiadomo nie od dziś. Uśmiechając się rozdajemy słoneczny promień wszystkim tym, którzy są wokół nas. Śmiech i dobry humor są zaraźliwe i nawet na twarzy największego malkontenta, siłą rzeczy, rozkwita pogodny grymas.
Podobno najtrudniej jest się śmiać z samych siebie, a jeszcze trudniej z własnej choroby czy niepełnosprawności. Fundacja Arka ogłosiła na początku tego roku konkurs, którego temat miał zachęcić do spojrzenia na to, co wydawać się mogło przygnębiające, straszne, smutne i w ogóle nie do śmiechu, w sposób jak najbardziej humorystyczny. I co się okazało?
Prace, które wpłynęły na konkurs i zostały opublikowane w tomiku pt. Uśmiech dobry na wszystko niepodważalnie udowodniły, że osoby niepełnosprawne nie tylko mają poczucie humoru, ale potrafią traktować swoje choroby i ograniczenia z nich wynikające z ogromnym dystansem, żartując i śmiejąc się z samych siebie.
Rezultatem tego konkursu było spotkanie laureatów w Ustroniu, w dniach 19-24 lipca, w gościnnym hotelu "Magnolia". O dobrą atmosferę i wspaniałe samopoczucie uczestników i towarzyszących im opiekunom, dbała pani prezes Fundacji Arka, Barbara Olszewska. Spotkanie to miało charakter warsztatów, prowadzonych przez Zbigniewa Wróbla aktora Teatru Śląskiego w Katowicach oraz bielskiego dziennikarza i krytyka, Andrzeja Jakubiczkę.
Odmienna specyfika obu warsztatów, wymagała od uczestników zupełnie innego wysiłku i pracy. Plonem mini-warsztatów teatralnych było przedstawienie, w którym wykorzystano nadesłane prace oraz pozostałe teksty uczestników zjazdu.
Każdy mógł zaprezentować się na scenie, grając w skeczu, opowiadając dowcip, recytując swój wiersz, śpiewając piosenkę. Dla wszystkich było to niesamowite przeżycie, nie dające się porównać z niczym innym.
Wystąpienie przed publicznością, było dla nas szansą nie tylko zaprezentowania siebie, poczucia przez moment magii teatru, ale przede wszystkim do przełamania barier tkwiących w nas samych, w naszej psychice. Jednocześnie była to doskonała okazja do pokazania ludziom z zewnątrz, że osoba niepełnosprawna nie tylko potrafi bawić się, śmiać, ale może wiele z siebie dać innym.
Troszkę inaczej wyglądał plon warsztatów literacko-dziennikarskich prowadzonych przez Andrzeja Jakubiczkę. Jak przystało na imprezę, której głównym mottem był uśmiech, sparodiowano całodobowy program, jaki nam serwuje polska telewizja. A że w naszej codzienności nie brak groteski, satyry, więc było z czego wybierać.
Pogoda za oknami nie była najłaskawsza dla uczestników zjazdu, ale w holu promieniały swą pogodną, słoneczną aurą obrazy pana Krzysztofa Jagody
Patrząc na nie od razu radośniej robiło się na duszy. Ciepłe, jasne kolory cieszyły oczy i działały niczym balsam na skołataną, wielkomiejską duszę.
Oczywiście nie samą pracą człowiek żyje. Akurat, gdy przyszedł czas na odwiedzenie Wisły, aura stanęła na wysokości zadania. Przebyliśmy kawałek drogi wzdłuż malowniczo płynącej Czarnej Wisełki.
W centrum Wisły czekał na nas... Adam Małysz, jak zwykle pełen wręcz posągowego spokoju. Owa posągowa poza wcale nie jest przesadzona, bo rzeczywiście podziwialiśmy pana Adama w całej okazałości, wykonanego z czekoladowej masy. Gdy już się napatrzyliśmy na tę górę słodkości, przyszła nam ochota, by coś przekąsić w pobliskich cukierenkach.
Był też wieczór z karaoke, bo jak mówią słowa piosenki: każdy śpiewać może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Ażeby nam się kości nie zastały, a szare komórki, tak intensywnie eksploatowane, nie zagotowały, pograliśmy sobie w ciekawą grę dla każdego, o egzotycznej nazwie, boccia.
Jest jeszcze jedna, ważna rzecz, o której trzeba powiedzieć. Takie spotkanie są bardzo ważne dla nas, osób niepełnosprawnych, bowiem często jesteśmy zamknięci tylko we własnym środowisku, nie mamy okazji, by wyjść poza nie. Na takim zjeździe natomiast jest niepowtarzalna okazja by nie tylko zostać zauważonym i docenionym, ale przede wszystkim by nawiązać kontakt z osobami podobnie myślącymi, mającymi pokrewne zainteresowania, których sposób postrzegania świata jest identyczny z naszym. Taki bezpośredni kontakt utwierdza w tym, że to, co robimy może się podobać i mobilizuje do pracy i pokonywania stojących przed nami wyzwań z jeszcze większą determinacją, bo uwierzyliśmy we własne siły i możliwości.
Podczas pięciodniowego pobytu w Ustroniu uśmiech nie tylko był mottem wypisanym na kartce papieru, ale przede wszystkim rozpromieniał twarze uczestników, ich opiekunów i organizatorów, co jest chyba najlepszym dowodem na to, że niepełnosprawność nie musi być powodem przygnębienia, smutku i bierności.