Pieczyska k./ Bydgoszczy, n. Zalewem Koronowskim, 14-21 X 2009
Teksty z gazetki PieczyskARKA
przygotowanej przez uczestników Spotkania integracyjnego osób niepełnosprawnych,
zorganizowanego przez Fundację Arka - Bydgoszcz
Pasjonaci fotografii
Dlaczego ludzie fotografują?
Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule tylko pozornie wydaje się prosta. Zagadnęłam w tej sprawie kilkoro uczestników sekcji fotograficznej, działającej podczas warsztatów integracyjnych organizowanych przez Arkę Bydgoszcz, pod kierunkiem fotografika Janusza Michalskiego.
? Próbuję fotografować, bo to moja pasja. Jestem ciekawy tego, co dzieje się wokół mnie i dlatego prawie nie rozstaję się z aparatem. Robię zdjęcia ciekawych twarzy, miejsc, obiektów i wszystkiego, co mnie otacza ? zwierzył się Krzysztof.
Barbara Ciara przyjechała na warsztaty z mężem Stanisławem, działającym w sekcji dziennikarskiej. ? Odkąd zamieszkałam w niezwykle uroczym miejscu, w Rudawskim Parku Krajobrazowym, zaczęłam fotografować otaczającą mnie przyrodę. Do niedawna posługiwałam się aparatem analogowym. Od kilku miesięcy mam cyfrówkę i jestem szczęśliwa, że prowadzący warsztaty Janusz Michalski pomógł mi zgłębić tajniki tego aparatu. Dzięki temu, po powrocie do domu będę mogła w praktyce wykorzystać zdobytą tu wiedzę, bo fotografowanie stało się moją pasją ? dodała.
To tylko dwie wypowiedzi z grupy uczestników warsztatów fotograficznych. Ogromny postęp techniczny spowodował, że prawie każdy może stać się posiadaczem bardzo prostego w obsłudze aparatu fotograficznego. To jedna z podstawowych przyczyn sporego zainteresowania tą dziedziną. Dlatego też dobrze się stało, że Fundacja Arka pomyślała także o pasjonatach fotografii. Należy mieć nadzieję, że również w następnych latach o nich nie zapomni.
Małgorzata Morawska ? Złoty Stok
Warsztaty to początek jej prywatnego cudu
Paulinę Romanowską poznałam rok temu na warsztatach rehabilitacyjnych w Ustroniu. Drobna, niepozorna, dotknięta paraliżem kończyn, całą postacią wciśnięta w inwalidzki wózek.
Na jednym z ustrońskich spotkań uczestnicy wypowiadali się na tematy dla nich istotne. Wtedy Paulina Romanowska przełamała barierę nieśmiałości. Mówiła z trudem. Wrodzone ograniczone mowy i trema były dla niej dużym obciążeniem, bo dziewczyna z natury jest introwertyczką. Tym razem mówiła długo i ciekawie. W ciepłych słowach, płynących z serca, dziękowała prowadzącemu warsztaty fotograficzne Januszowi Michalskiemu. To on, z cierpliwością i serdecznością, poświęcał jej nadprogramowy czas. Uczył prawidłowego posługiwania się aparatem. To przy jego pomocnych dłoniach (Paulina ma spastyczne ręce) zrobiła kilka udanych zdjęć. Pod wpływem okazanej serdeczności otworzyła swe wnętrze, może po raz pierwszy tak szczerze. Cisza i wzruszenie zapanowały wśród zebranych. W niejednym oku pojawiła się łza. Ujrzeliśmy Paulinę w nowej, nieznanej dotąd postaci.
Kiedy po roku w Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim zobaczyłam dziewczynę ponownie, prawie jej nie poznałam. Takiej metamorfozie uległa. Gustownie ubrana, włosy modnie ostrzyżone, do tego uśmiechnięta buzia, a wcześniej mówiła, że ma kłopoty z mimiką twarzy i jest niefotogeniczna. Z jej twarzy ginął ? mam nadzieję bezpowrotnie ? wyraz cierpienia. Dziś nie wygląda jak zahukany kopciuszek, ale jak księżniczka na balu życia, z którego z pewnością nie umknie niepostrzeżenie, gubiąc pantofelek szczęścia. Wierzę, że znajdzie swojego księcia z bajki, o którym marzy każda kobieta. Ma prawo marzyć i Paulina.
A może to książę odnajdzie ją, wrażliwą i dzielną dziewczynę, która nie bez trudności skończyła pięcioletnie studia pedagogiczne, uzyskując tytuł magistra. Coś mi się zdaje, że już ktoś taki pojawił się na horyzoncie, o czym bardzo nieśmiało napomknęła. Co z tego wyniknie, pokaże czas. Na razie Paulina z nieopierzonego łabędziątka przeistacza się w pełnego powabu łabędzia.
Zadziwiające, jak dobroć serca i zainteresowanie jednego człowieka zapoczątkowało jej prywatny cud ? przemianę nie tylko wyglądu, ale i zachowania. Paulino, tak trzymaj!
Ludmiła Raźniak ? Koszalin